Zmagam się trochę z chorobą - jakieś zapalenie tchawicy . Ale choroba mnie nie zmogła :) więc szykuję się teraz to akcji "scrap" , ponieważ będę robić album na zamówienie na koniec roku szkolnego a przy okazji zamówione przepiśniki. Tak więc wyjmuję skarby scrapowe a chowam decoupażowe. Niestety nie mam miejsca na wszystkie. Marzy mi się własne atelier , najlepiej oszklone a'la oranżeria. Tam miałabym swoje skarby zawsze rozłożone ...ech ...no może kiedyś :)
Szykując się na nowe wyzwania zrobiłam małą rozgrzewkę i nie wiadomo na razie po co i komu taki sobie ptaszek tralalla skrobnęłam.W zasadzie scrapowanie to u mnie początki...Ciekawe jak mi pójdzie tym bardziej ,że kaszel namiętnie sprząta mi ze stołu drobne elementy ...
Przyznam się ,że zamówiłam sobie tusz i puder do embossingu na gorąco. Może jutro już będzie. Brzmi tajemniczo ...bo to jest dla mnie tajemnicze, jeśli uda mi się okiełznać ten sprytny "zabieg" to się pochwalę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ślicznie dziękuję za Twój komentarz !