niedziela, 23 września 2012

Veni Vidi Vici

Veni -Przybyłam do Zawoji i zobaczyłam ośnieżoną Babią ! I ja mam tam wejść?  Zwłaszcza,że nie brałam śniegu pod uwagę...Nie przybyłam tam jednak sama , bo z siostrą Krzysia Romą i z ...teściami. Tak , tak okazało się ,że moi teściowie (jedno przed 70 -siatką drugie po) wdrapali się na Babią 1725 npm. Było to dla mnie wspaniałe przeżycie . W ich towarzystwie ta wyprawa stała się wyjątkową tak jak wyjątkowa jest Babia i jej przyroda....

Vidi -Zobaczyłam chmury z bliska, wiatr szalejący w naszych włosach i słońce i Tatry i trawę złocistą i Zawoję malutką i świat u mych stóp, odwagę teściów i zachwyt Romanki...Zaczęliśmy w ostrym podejściu przez zimny las, gdzie mimo gęstych drzew wiatr wdzierał się zapowiadając lodowaty szczyt. Kiedy doszliśmy do jarzębinek i kosodrzewin okazało się ,ze przyjaźnie osłaniają nas otulając ścieżką zieloną. A już na wzgórzach skalisto-trawiastych zostaliśmy ponownie na wskroś przeszyci  mroźnym , spychającym z drogi wiatrem, humor jednak nas nie opuszczał i żądza zdobycia i przygody pchała nas na sam szczyt szalejącego zimna...Jak się okazało to tylko próba odstraszenia , bo nawet śnieg zdążył w większości stopnieć.

Vici- Zwyciężyłam wiatr w przeciwnym kierunku, zwyciężyłam zimno...dotarłam na Babią gdzie stojąc w naszym wspaniałym dzielnym składzie radością me serce przepełniłam. Jak zawsze na Babiej odczuwam wolność, absolutny brak cywilizacji...i odzyskuję wiarę.
I wtedy oto wyszło słońce ! Nagrodziło naszą wędrówkę i odprowadziło nas do domu...

Dzisiaj mam zakwasy, mam nowe siły duchowe ale też wiem ,że mam niesamowitych teściów, bo ich odwaga,dzielność i wytrwałość jest silnikiem i motywacją dla całej naszej małej rodzinki! A Romankę mam nadzieję zaraziłam na choć jeden rocznie wypad zdobywczo-poznawczy ! I chętnie w jej towarzystwie na takowe wypady chodzić będę.

               

Babią kocham i polecam...byłam na niej nad chmurami , byłam na niej w pełnym słońcu i byłam na niej w mieszanej pogodzie...i będę na niej kiedy tylko okazja się nadarzy idąc za przykładem mojego ojca chrzestnego-Tomka on tam był 30 razy !!!

5 komentarzy:

  1. Kochana tak ślicznie to wszystko opisałaś , że chciałoby się tam z Wami wędrować ,wędrowac i wędrować... po prostu cudownie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia, wspaniała wyprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. doświadczenie Oli pozwoliło nam dotrzeć na górę. Wzięła wszystko, co mogło się przydać(i przydało zresztą!): dla wszystkich rękawiczki, zapasowe skarpetki, szaliczki, dla każdego piankę do siedzenia, pałatkę przeciwdeszczową, dwa termosy z kawą i herbatą, kanapki i ciasto. Jestem pod wrażeniem góry i zdolności organizacyjnych mojej szwagierki. Dziękuję Olu!
    Romka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie cała Ola. O wszystkim i o wszystkich pamięta :)
      Mało jest teraz takich osób więc warto to doceniać. :)

      Usuń
  4. Dziękuję za te miłe słowa...bardzo

    OdpowiedzUsuń

Ślicznie dziękuję za Twój komentarz !

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...