ech , kiedy tak za oknem
słońce zagląda mam ochotę robić wszytko i nic.
Szymonek na wspomnienie zimy pięknego bałwanka wczoraj zrobił. Siedziało dziecię nasze i coś tam w
pokoiku robiło, robiło...(uwielbiam tę twórczą ciszę) i bałwanka
przyniosło. I chyba nas coś te bałwanki prześladują. Kiedy to wczorajszego dnia
rano wbiegłam do sklepu i wołam do Pani od progu niemalże : Poproszę
jednego dojrzałego bałwana ! Powagi żadna z nas utrzymać nie mogła.:) śmiałyśmy się wiosennie
szymonkowy bałwanek
Dzisiaj zabieram się za większy projekt ale na razie cisza...bo
to tajemnica.
Tymczasem kolejne moje decoupage z przed kilku
miesięcy… "czas
na kawę" J
Entuzjazm mój wczorajszy odnośnie sprzątania został "otępiony" ! Dosłownie ! Kiedy w ferworze walki z kurzami kucałam koło kominka potrąciłam kijem ceramiczny dzbanuszek stojący na półce kominka...spadł mi na głowę uderzając mnie niczym złoczyńca tępym narzędziem w głowę. Łzy się polały a ja z guzem wielkości śliwki mogłam jedynie szurać kapciami po domu...
nie poddałam się tak całkiem...miotła a i owszem poszła w kąt , ale z innego kąta zerkały na mnie papiery. Wypięłam pierś i mimo wciąż ćwierkających mi nad głową ptaszków zabrałam się za notesiki. czy uderzenie w głowę sprzyja tworzeniu ??? Czy mi wyszło?
motyle
Motyle...pierwsza strona bez etykiety jeszcze. Może będzie imienna lub po prostu "Motyle"
Drugi
notesik "Muzyka"
Pod wpływem silnej miłości do moich irlandzkich songów , które zazwyczaj towarzyszą robótkom.
Ach wzięło mnie od
rana...chyba powyganiam zimowe koty :) Chłopaki będą stękać ale może ich
wciągnę we "wczesnowiosenne odkurzenie zaległości zimowych."
Nie mogę przestać
myśleć o pokoju Szymona. Tak bardzo już chcę go zrobić...wizje czasem nie
pozwalają mi zasnąć.:) Zakupiłam stare auta na nowy wystój i zbieram dalej
podobne...krata myślą przewodnią i dużo ciepła , piasek na ścianach ...ech
dobra bo się rozpisze z pewnością przed urodzinami Szymka pokój muszę zrobić. Czuję jak wiosenny duch we mnie wstąpił.
ale odnośnie odkurzania może
dzisiaj pokażę jakieś moje dawne decoupage ... skrzyneczka "hortensja" śliczny motyw. Powędrowała do Pani z przedszkola.
Nie, nie, wbrew pozorom
nie dorwało mnie...nie zaglądałam tu, bo chłopaki (do tego chore) absorbują na
całego ! Na szczęście grypa już za drzwiami. Poszła do sąsiadów...:)
Wczoraj był piękny
czerwony świt, zwiastował ciepło i jakby namiastkę wiosny. Jednakowoż jakoś
dziwnie szaro jest :( wokół domu chlapa, strumienie płynących z góry roztopów i
odsłonięte kupy naszego jamnika ...Nie nazwałabym tego powiewem wiosny...
Ja za to ,na zlecenie
wykonałam skrzyneczki imienne. Jedna to było wyzwanie ! Miała być żółto-brązowa
z motywem róż....jakoś do róz pasuje róż...a tu musiałam wyjść z ram. I to
lubię !
miałam też zlecenie zegara z psem chiwawa...szczerze to go "rodziłam" 4 dni - nie było łatwo , bo robiłam z wydruku ze zwykłej drukarki ( no niech ktoś znajdzie papier do decoupage z chiwawa to go ozłocę)... i miałam same progi i przygody...ale to innym razem.
Kiedy rano wstałam wokół
domu panowała niczym niezmącona biel...nawet śladu zwykłego tu zaglądać zająca
nie było, ni sarny, ni kosa... biała przestrzeń ,..nie dotknięta.
Z ochotą synka do
przedszkola prowadziłam :)
To nic ,ze zajęło mi to 3
razy dłużej niż zwykle ale za to frajda. Miło jak człowiek korzysta a się nie
zmaga...ja dzisiaj z zimy skorzystałam . To nic że zaspy po kolana, ,ze może w
oczy sypie.. Jednak biorąc pod uwagę ilość pączków , którą zaczęłam już chłonąć
i dzień się nie skończył - spacer był też a konto kalorii .
Zadzwonił dzisiaj przyjaciel
mój "zaginiony" w Anglii odezwał się smyk jeden :)
Oj wdzięczna jestem mu za to
,że gdzieś tam żyją i pamiętają.
I z tej okazji dzisiaj
pokażę moje dwie skrzyneczki "nie zapomnij mnie "
Nie zapomnij mnie 2
nie zapomnij mnie 1
wczoraj
usłyszałam dowcip :
Dwa
bobasy w wózkach rozmawiają :
-Hej, jak tam Twoja mama ? zadowolony jesteś z niej ?
Czuję jak czyha coś za kołnierzem ale ja się nie dam. Musze
się moimi chłopakami poopiekować. W sobotę zrobiłam swój pierwszy zeszyt z
przepisami.
Niezwykłe uczucie. Znowu się coś urodziło.
wtorek, 14 lutego 2012
Witam,
tak się składa ,ze mamy
dzisiaj Walentynki.
Dla mnie święto mojej
miłości...
Jestem szczęśliwą mężątką ,
która właśnie spełnia swoje marzenia ...nawet te skrywane od dzieciństwa.
Mała twórczość...od niedawna
zagościła w moje progi ... Jestem samowystarczalna...kogoś kocham , kogoś lubię
i coś dla niego robię :) Czekałam na to bardzo dłuuuugo !
Odkąd mieszkam we
"frankowym zakątku " ( od roku) to spełniam co obiecałam.
A obiecałam sobie i innym ,ze wyjadę w góry, zbuduję mały dom i będę robić
różne rękodzieła.
...spełnia się ....
aż sama w to nie wierzę :)
na dobry początek mojego
bloga piękny wiersz Pawlikowskiej , ot tak z okazji miłości :)
Kto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponury i musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko dogóry. Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć naławce i przyglądać się bacznie robakom i każdej
najmniejszej trawce.
I musi też umieć ziewac, kiedy pogrzeb przechodzi
ulicą, gdy na procesjach tłumy pobożne idą i krzyczą. Lecz musi być za to wzruszony, gdy na przykład
kukułka kuka lub gdy dzięcioł kuje zawzięcie w srebrzystą
powlokę buka.
Musi umieć pieska pogłaskać i mnie musi umieć
pieścić, i śmiać się, i na dnie siebie żyć słodkim snem bez
treści, i nie wiedzieć nic, jak ja nic nie wiem, i milczeć
w rozkosznej ciemności, i być daleki od dobra i równie daleki od złości.
Tak oto rozpoczynam przygodę w sieci... dla mnie , przyjaciół i tych których może jeszcze poznam